Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
TowarzystwaPlantatorówWinogron,chłopcyzaśzajęlisię
sprawamiatletykiiorganizacjąklubu.Niktniewidział,jak
ManueliBuckprzekradalisięprzezsad,pieszaś
wyobrażałsobie,żezanosisięjakzawszenazwyczajną
przechadzkę.Niktzwyjątkiemjednego,samotnego
człowiekaniewidziałrównież,jakprzybylinamałą,
niepozornąstacyjkękolejową,znanąogólniepodnazwą
CollegePark.CzłowiekówwdałsięzManuelem
wożywionąrozmowę,niedługozaśpotymbrzęknęły
pie​nią​dze.
Mógłbyśobwiązaćswójtowar,zanimodstawisz
gonamiej​sceozwałsięnie​zna​jomy,zaśMa​nuelpotych
słowachowinąłszyjęBuckagrubympowrozemizwiązał
gotużpodob​rożą.
Jeślisilniejpociągniesz,zadusiszgonamiejscu
ozwałsiędoobcego,tamtenzaśodmruknął,jakby
po​twier​dza​jąc,żero​zu​mie.
Buckprzyjąłpowrózzgodnościąispokojem.Nie
ulegałowątpliwości,żezanosiłosięteraznarzecz
niecodzienną.Nauczyłsięjednak,żeludziom,którychsię
zna,należyufaćiobdarzaćichwiarą,gdyżmądrośćich
przewyższałajegopsiepojmowanie.Alegdykońce
powrozuznalazłysięwreszciewrękachnieznajomego,
Buckpodskoczyłiwarknąłgroźnie.Nieokazałprzez
towięcejniżzaledwieniezadowolenie,ufałjednakwswej
dumie,żerównasiętoprawiewydaniurozkazu.Lecz
kuwielkiemujegozdumieniupowrózzacisnąłsięjeszcze
mocniejnaszyi,pozbawiającgoprawiemożliwości
oddychania.Wprzystępiewściekłościpodskoczył
kuobcemu,tenjednakuprzedziwszygo,chwycił
gozagardzielinieoczekiwanymruchemobaliłnagrzbiet.
Powrózwtejchwilizacisnąłsięniemiłosiernie,Buckzaś
zmagałsięjakwatakufurii,wywiesiwszyjęzykina
darmopróbujączaczerpnąćoddechu.Nigdydotejpory
niepotraktowanogotakstrasznieijeszczenigdynie