Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
numeramitelefonówiJaninapobiegłanazajęcianauniwersytecie.
Wspokojudopiłemswojącolę,liczącwpamięci,ileudamisię
zarobićnatymszczęśliwymspotkaniu.
Kilkaminutpóźniejpojawiłsiękoleśwsztruksowejmarynarce,
wyższyodemnieogłowęiznacznieprzystojniejszy.Wyglądał,jakby
przedchwiląbiegł.Otarłpotzczołaizacząłsięgorączkowo
rozglądać.Spojrzałnazegarek,potemnakomórkę,wreszciezaklął
cicho.Pochwilipodszedłdomnie.
Ej,stary,sorry,żeprzeszkadzam.Niewidziałeśtutajtakiej
dziewczyny,szczupłejblondynki?Umówiłemsięznią.
Niezastanawiałemsiędługonadodpowiedzią.
Nie,stary,nikogotakiegotutajniebyło.
Napewno?zapytałzlekkąpodejrzliwościąwgłosie.
Wzruszyłemramionami,dającmudozrozumienia,żetasprawa
wogólemnieniedotyczy,iwróciłemdooglądaniapodręczników.Tak
naprawdęjednaknieustanniespoglądałemnajegoodbiciewsklepowej
szybieiodetchnąłemdopierowtedy,kiedysobieposzedł.Chybatrochę
siębałem,żefacetzłapiemnienakłamstwie,ajastracęszansę
nazarobienieparuzłotych.
Prosiła,żebymówićdoniej„Janina”.
Nielubiętegozdrobnieniapowiedziała,gdypewnegorazu
zwróciłemsiędoniejper„Janka”.
Dlaczego?
Byłtakiserialdladzieciaków,Janka.Paskudny.Ojakiejś
wiejskiejdziuni,którajeździłanakoniu.Nielubię,kiedytaksię
domniemówi.
Tojakmamcięnazywać?Nina?
Skrzywiłasię.
Kojarzymisięzrosyjskąprostytutką.
Tojak?
Janina.Poprostu.Tymrazemnamojejtwarzymusiałpojawić