Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
WMereczowszczyźnie
Skwarnydzieńsierpniowymiałsiękuschyłkowi.
Melancholijnalitewskaprzyrodaroztaczałaswójczar
nieuchwytny,apotężnywswejmajestatycznej
prostocie.
Nadbrzegiemwąskiejleczbystrejrzeczki,
odcinającejsię,jakbymodrawstęgarzuconanatle
zieleni,dwóchchłopcówgwarzyłozożywieniem.
Skromnacichawioseczkawidniałanieopodal.Była
toMereczowszczyzna,siedzibaimćpanaLudwika
TadeuszaKościuszkiherbuRoch(zdawiendawna
odojczystegomajątkuSiechnowickimzwanego),
miecznikaBrzeskiego,któryprawemzastawuwowym
czasieMereczowszczyznęodJanaSapiehydzierżawił,
apoczęścibyłjejwłaścicielem,mającnaniej
zabezpieczonądośćznacznąkwotę.
Synowiemiecznikazabawialisięwłaśnienadrzeczką
Hrywdą,majstrującprzyczółnie.
Starszy,smukły,latokołopiętnastumający,zręczny
wruchach,owyrazistymienergicznymustzakroju,
mówiłgłośno,zpewnościąsiebie,tonemwyższościnie
znoszącymoporu.
Młodszymiałgłębokiemyśląceoczychwilamipełne
filuternejwesołości.Nosek,ciekawiewgórę
wzniesiony,nadawałmuwyrazrezolutny,azarazem
ogromnieujmujący.
Nadrobnejtwarzyodbijałosię,jakwzwierciadle,
każdewrażenie.
Powoli,powoli,Tadeuszku!...Nietakgwtownie,
bowszystkozepsujesz.
Ależ,Józefku,tobiesięzawszezdaje,żecoś
zepsuję!...Maszmniezajakiegośniedołęgę!...oburzył
sięodszy,zaledwiedwunastoletnichłopak,
awoczachjegobłysłauraza.
Bośtakibąkniesforny!...poczekaj!...nierusz!...
Czółnoprzecieka...wiłemci,Tadeuszku,żetentwój
cacanyTomektoskończonyosiełniecierpliwiłsię
Józefek.