Содержание книги
перейти к управлению читателемперейти к навигацииперейти к деталям бронированияперейти к остановкам
—Boguniechbędądzięki,żeśpandonasprzybył,—rzekł
Arbellez,drżącnacałemciele.—Gdybyniesprytsennora,jutronie
żylibyśmy.Kimżemógłbyćtenczłowiek?Komumożezależeć
nauśmierceniuwszystkichmieszkańcówtegodomu?
Gerardwzruszyłramionami,ukrywającwyrazpolitowania.
—Pytapanoto,sennor?Czypannierozumie,żechodziło
tuorodzinęRodrigandów?
—NaBoga,tak!Aleprzecieżniktznasdoniejnienależy.
—Znapanjednakwszystkiejejtajemnice.Sternau,obydwaj
Ungerowieici,którzyznajątajemnicę,zniknęli.Pozostalitylko
mieszkańcyhacjendy.Przypomocyziołaśmierci,Menel-bale,chciano
wszystkichusunąćodrazu.
—Mapanrację!Któżmógłbyćsprawcą?
—Niktinny,tylkoCortejo,—rzekłaMarjaHermoyes.
—Tak,Cortejo,—potwierdziłCzarnyGerard—alboteżktoś
zjegoludzi.Przedewszystkiemnależyustalić,żechcianootruć
mieszkańcówhacjendy.Pochwycęsprawcę.Będziemusiałsię
przyznać.
—Ajeżelinie?
—Pah!—odparłstrzeleczlekceważącymruchemręki.—Nie
chciałbymbyćwskórzetegołotra,gdygowezmęwsweobroty.My,
ludziesawany,mamyswojesposoby,abywilczkówzmusić
dogadania.
—Więcnaprawdęprzypuszczapan,żesięwamudaująćtego
człowieka?Przecieżzyskałnaczasie.
—Tomuniepomoże.Odjechałnatymsamymkoniu,naktórym
przybyłdohacjendy.Końjestzpewnościązmęczony.Mamzaś
nadzieję,żedapanmnieidwomvaqueromkilkaświeżych,
wypoczętychkoni.
—Otrzymacienajlepszekonie,jakiestojąwstajni.Niejestem
jednakpewien,czytopomoże.Możetenczłowiekjestjużwdomu.
Jeślitak,tonajszybszekonienanicsięniezdadzą.
Gerardpotrząsnąłzuśmiechemgłową.
—Obcowaniezludźmiprerjipowinnobyłopananauczyć,
żerzadkokiedyzdarzasięujśćkomuś,ktopozostawiłjakikolwiek
ślad.Wkażdymraziespaćsięniepołożę.Przygotujęsiędojazdy,
aznastaniemdniaposzukamśladów.——
Skorozaświtało,udalisięwszyscynadziedziniec,podokno
kuchenne.Gerardodmierzyłdokładniewielkośćśladunalistku
papieru.Potemzaprowadziłprzyjaciółnamiejsce,wktóremwnocy