Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zczarnegobzuchłodziłamudłoń,aleniemiałnaniegoochoty.Nagle
wszystkowokółwydałomusięobce.Czydziadekcośprzednim
ukrywa?Ale,ale…Przecieżdziadeknigdzieniewychodzi,niktgonie
odwiedza,niemaznajomych.Odkądumarłababcia,całymidniami
tylkoczytaksiążki,karmipapużkiigranafortepianie.Fakt,Jirka
nigdygonierozumiał.Dziadekmałosięśmiał,wieczniegrzebał
wjakichśpapierach,akiedyrozmawiałzwnukiem,używałsłów,
którychtennieznał.PozatymmieszkałnaTruchlinie,awiadomo,
żenaTruchliniemieszkajądziwniludzie.
Patrikwynurzyłsięzgłębisalonu,zramieniazwisałmuplecak,
nanogachmiałsandały.Jirkazauważył,jakdziadekpodajemudużą
papierowątorbę,musiałabyćciężka.KiedyPatrikzawiązał
jąsznurkiemiwcisnąłdoplecaka,Jirkausłyszałcharakterystyczny
brzękmetalu.
–Idziemy.–PatrikspojrzałnaJirkę,otworzyłdrzwiiwyszedł
nakorytarz.Jirkaruszyłzanim,wproguobejrzałsięjeszcze
nadziadka.Tenpokiwałtylkogłową,wymamrotał,żebyprzyszedł
zatydzieńzmamą,izatrzasnąłzanimidrzwi.
MaszerowaliprzezTruchlinszybkimkrokiem,wmilczeniu,Jirka
ledwonadążał.Dwarazyskręcili,minęlistarykościółzodpadającym
tynkiem.Potemdomywokółjakbysięskurczyły,przybyłostarych
budynkówzmurupruskiego,uliczkistałysiębardziejkręte,
anaskrzyżowaniachpojawiłysiępoobtłukiwanekamiennesłupki.
Jirkarozglądałsięniepewnie.
–Dobrzeidziemy?Tędyprzecieżniedojdziemydometra.
Powinniśmyiśćwdół…
–PójdziemyprzezWzgórzeWisielców,apotemwdół,naplac
Karola.–Patriknawetnasekundęniezwolnił.
Jirkaniepewnieprzełknąłślinę.WzgórzeWisielcówtonajstarsza,
najbardziejwyludnionaczęśćTruchlina,ciemneuliczki,domy
zniepalonejcegły,apomiędzynimipodwórka.Nasamymszczycie