Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zmrużyłamoczyiskrzywiłamsię,comiałooznaczać,żejeszcze
nie.
–Niewiem,jaksiędotegozabrać.Niemaokazji.
–Niema?Twoirodzice…przepraszam,twojamamaiBen
sprawiająwrażeniedosyćwyluzowanych.
–Pogadamznimi.Słowo.Ajaktwojababcia?
Sophiewzruszyłaramionami.
–Powiedziała,żejeżeliwrócęnormalnie,aniewworkunazwłoki,
tomogęiść.
Zaczęłamsięśmiać.Impreza,októrejrozmawialiśmy,toświęto
lata.Miałobyćnaniejpółszkoły–topół,którenigdzieniewyjechało,
całanaszadrużynaimnóstwoinnychludzizCapeMay.Tobyło
swegorodzajumiejscowątradycjąitaperspektywaewidentniebyładla
Sophieekscytująca.Ognisko,muzyka,rozgwieżdżoneniebo.Kto
byprzypuszczał,żeześrednią5,5byłazniejtakaimprezowabestia.
Szczerzemówiąc,udzieliłmisięjejentuzjazm.Byłamjak
emocjonalnagąbka.
Acodosamejimprezy,dwalatatemubyłamzamłoda,żebyiść,
aroktemuwpadłamtylkonachwilę.Tymrazemmiałobyćinaczej!
Wtewakacje–tak!–wtewakacjeczułam,żetomożebyćcoś.
Najpierwimprezaubokunowejnajlepszejprzyjaciółki,apodkoniec
wakacjiwygranymeczomistrzostwo.Potrafiłamsobietowszystko
zwizualizowaćiwyświetlałamwgłowiejakfilm.
–Będziesuper–oznajmiłaSophierozmarzonymtonem.
–Napewno!
Wierzcielubnie,aleboiskodobaseballamakształtdiamentu.
Mójtatataktoopisałimamtenobrazmocnozapisanywgłowie.
Możeszukałpretekstu,żebyzainteresowaćmniesportem,który
nałogowooglądałwtelewizji,azewzględunato,żebyłam
dziewczyną,poprostujakiegośwspólnegomianownika,którybędzie
dlamniezrozumiały?Wiecie,diamenty…jakbymbyłaksiężniczką.
Zawszebarwnieopowiadałogrze,ajasiedziałammunakolanach
iwpatrywałamsięwludzi,którzybiegalipozielonejmurawie,rzucali
dosiebiepiłkiiodbijalijekijem.Wydawałomisiętosupertrudne
inawetfascynujące.