Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mogłemspokojniedaćczadu.Tylkorazdałemsięprzyłapać,ale
tonawczesnymetapiekariery.Testywykonywanomiędzyturniejami,
więcbrałemtylkowtedy,gdymiałempewność,żeorganizmzdążysię
oczyścić.Mimowszystkojechałempobandzie,miałemkupę
szczęścia.
Matkazawszepowtarzała:
–Synku,wkrótcecięzłapią.Niepociągniesztakdługo.
–Spokojnie,damradę.Jeślitylkonieprzesadzęiodstawiędragi
natydzieńprzedturniejem,będziedobrze–odpowiadałem.
Ostatecznieznalazłemjednaknowynałóg,któryokazałsięowiele
silniejszyniżchęćwypiciaiprzypalenia.Bieganie.TozasługaAlana
–tego,któryzaprowadziłmniedoklubu–człowieka,zktórymtrenuję
dodziś.Facetmajuż50lat,aniedorastammudopięt.Jest
najlepszymweterynarzemwhrabstwieEssexispokojnieprzebiega
10kilometróww36minut.
Pojednejzporządnychbibspotkałemgonasiłowni.Spojrzał
namnieiwmigocenił,żeniejestemwnajwyższejdyspozycji.
–Cosięztobądzieje,Ronnie?
–Ech,wiesz,jakjest,miałemśredniąnoc.
–Namojeokozdecydowaniegorsząniż„średnia”–stwierdził.
Nieodpowiedziałem.
–Wszystkogra,Ron?
–Jasne.
–Myślałem,żenadalchodzisznaspotkaniaAN.
–Bochodzę.
–Wydajemisię,żeostrepopijawyniesąjednymz12kroków,
którerealizujesz,prawda?
Zaskoczyłmnie.Powiedziałtozupełnieżyczliwie.Dotarło
domnie,żeonpoprostusięomnietroszczy.Niepokoi.
Zdobyłemsięwyłącznienauśmiech.Zresztądośćgłupi,ale
poprostuniepotrafiłemznaleźćodpowiedniegosłowa.
–Otrząśnijsię,Ron.Chodźzemnąpobiegać.Niepotrzebujeszani
wódy,aniprochów.Świeżepowietrzesprawi,żesercezacznie
pompowaćserotoninę.Tegociwłaśnietrzeba.
Pokonałemjakieśosiemkilometrów,możetrochęwięcej.
Takrótkatrasaprawiemniezabiła.TowłaśnietegodniaAlan
przedstawiłmniewsłynnymklubielekkoatletycznymWoodfordGreen
wEssex.Dotamtejporypotrafiłemjedynieprzebiecparękilometrów
nasiłowni.Dwamiesiącepóźniejbyłemwstanierywalizować
zestałymiczłonkamiklubu.Bylizdziwieni,jakszybkipotrafiębyć.