Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wiłasięnawidokprzechodniów,którzyśmiejąsiędosiebiesamychirozmawiają
zesobą.Niewyglądatonormalnie.
–…duszazcienkiegoszkiełka…trzymaćto,trzymać…powtarzać,żebynie
uciekło:lepiąaniołyludzizdobrejmąki…zcienkiegoszkiełka…
CzytosłowauczepiłysięMarty,czyMartauczepiłasięsłów?Takczyinaczej,
biegłyterazprzezulicęrazem,nierozłączne.Żebytylkoniezapomnieć.
–O,Marta?Cześć!–Hubertwyrósłjakspodziemi.–Gdziesiętakspieszysz?
NieDgdzie”,tylkoDdoczego”.
–Cześć,Hubert.Wracaszztreningu?
–Nie,dopierozeszkoły.Treningmamwieczorem.
–Akiedytetwojezawody?–MarciepodobałosiętotrenowanieHuberta.Miał
chłopaksamozaparcie.
–No,jużzadwatygodnie,niestety.
Szliterazramięwramię,codlaMartyniebyłozadaniemłatwym,zważyw-
szynaHubertowewyjątkowodługienogi.Bydotrzymaćmukroku,nadrabiała
jakmogła.
–DlaczegoDniestety”?
–Noboczasumało,akondycja…wiesz,jaktojestzkondycją.
Prawdęmówiąc,zupełnieniewiedziała,jaktojestzkondycją.
–Ajakjest?
–No,wiesz,spada.Ażebyjąutrzymać,muszętrenowaćcodziennie.
–Codziennie?–MartaspojrzaławgóręnawysokiegoHuberta.–Trenujesz
codziennie?
–Pewnie,żecodziennie.Inaczejsięnieda.Tadrużyna,cozniągramy,jestna-
prawdęświetna.Niesłyszałaś,żewzeszłymrokuzdobylimistrzostwodzielnicy?
Marciecośobiłosięouszy.Wokółsprawybyłogłośno.Wszyscychłopcy
wszkoletrąbiliotymprzezdłuższyczas.AleMartanieprzykładaładotegowagi
iterazpomyślała,żejestjakaśniesprawiedliwa,boprzecieżdlaHubertatomi-
strzostwoizawodytonajważniejszarzecznaświecie.
–Nosłyszałam,słyszałam–wramachodkupieniapoczuciawinypowiedziała
takimtonem,jakbytoconajmniejonamiaławziąćudziałwtychzawodach.–
Pewnie,żesłyszałam!–dodała.
–Właśnie.Chcemyzchłopakamiodebraćimtytułmistrza,przynajmniejna
tenrok.
–Oj,tomusiciesiębardzopostarać.
11