Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
bezpiecznie.
WróciłemdokamienicyiwszedłemnapiętroProstego,poczym
zapukałemdomieszkanianaprzeciwko.Pochwiliusłyszałemszuranie,
światłowwizjerzeznikłoiznówsiępojawiło,niktjednaknieotwierał
aniniepytał,kimjestem.Janatomiastpotrzebowałemodpowiedzi.
Kopnąłemzcałychsiłwdrzwinawysokościzamka,tamgdzie
wbrewpozoromsąnajsłabsze.Teakuratokazałysięwrówniezłym
staniejakProstego,więcichwyważenieniebyłospecjalnietrudne.
Otworzyłysięzhukiem,uderzającstojącąpodrugiejstronieosobę.
Usłyszałemokrzykbólu,agdywszedłemdośrodka,ujrzałemleżącą
napodłodzemniejwięcejsiedemdziesięcioletniąkobietęwspranym
dresieikuchennymfartuchu.Trzymałasięzaczoło,aspomiędzy
palcówciekłajejkrew.
Zrobiłomisięgłupio.
Zamknąłemzasobąszybkodrzwiizałożyłemłańcuch.Kobieta
patrzyłanamniezprzerażeniemwoczach.
–Proszęsięniebać–powiedziałem.–Pomogępaniterazwstać.
Zrobiłemkrokwjejstronę,aonasięskuliła.
–Proszępani–dodałem–jestpanirannawgłowę.Potrzebujepani
pomocy.Ktośmusipaniązobaczyćizbadać,ataksięokazuje,żetylko
jamogętozrobić.Niezamierzampaniskrzywdzić.Proszępozwolić
sobiepomóc.Rozumiepani?
Wahałasię,jednaknajwyraźniejzdałasobiesprawę,żejest
wsytuacjibeznadziejnej.Niezazdrościłemjej.Wreszcieskinęła
głową.
Podniosłemjąostrożnieizaprowadziłemdokuchni,poczym
posadziłemnataboreciepodścianą.
–Gdziemapanibandaże?–zapytałem.
–Wkredensie.Górnaszuflada–wyszeptałasłabo.
Znalazłembandaże,wodęutlenionąigazik,mogłemwięcobmyćjej
czołoisprawdzićrozcięcie.Niewyglądałonagłębokie,niewymagało