Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Amożeto,żegrannyzłamałanogę,tylkopomogłoimpodjąć
decyzję?OdzamachunaMościeWestminsterskimrozmawiali
oRawieMazowieckiejcorazczęściej.Wspominali...Rozważali...
Planowali...Noiwefekciesiedzęteraznaszerokim,drewnianym
parapeciebabcinegodomuprzyulicyPolnejiobserwujęmójnowy
teren.Aterenutuconiemiara!Pięćkrokówoddrzwiwejściowych
dofurtki,następnepięćtoszerokośćulicy,jednymskokiemżabki
możnapokonaćwszerzchodnik,byzatrzymaćsięnosem
naogrodzeniusąsiadówzprzeciwka.Nowiem,wiembywam
złośliwa.Zdrugiejstrony(szepnęCi,Dzienniczkucichutko),
tauliczka,zwłaszczateraz,gdyspadłświeży,grubyśnieg,mawsobie
cośzurokubaśniAndersena…białypuchodbijazłotoświatłalatarni,
ablaskchoinekwdomachnawąziutkichdziałkachwywołuje
przyjemneciepłoprzysercu.Todajemiodrobinęnadziei,żemoże
kiedyśnazwętomiejscemoim.Pókico,muszępoprawićmakijaż,
bomamawołanakolację,aniechcę,żebywszyscywidzieli,
żepłakałam.Seeyoutomorrow!
28grudnia,poobiedzie
MójDrogi,
aledzisiajpaniWiesiaurządziłanamucztę!Wcalenie
ściemniam.KuchnipolskiejmógłbysięodniejuczyćsamJamie
Olivier.Niby„nicwielkiego”jakskromnietwierdziłakorpulentna
sąsiadka(adonaszegoprzyjazdunieocenionacarerbabci).Aleten
smak!
Wisienkataknazywagrannypojawiłasięwsaloniebabci
(ciąglejeszczenieprzechodzimiprzezustaanipalce
:D„naszym”)tużpośniadaniu.Ztorbąnazakupyprzyszłasię
upewnić,czynapewnoniczegowspiżarniniebrakuje.Azesłów
babciwywnioskowałam,żebrakuje.Itowcaleniemało.Wzwiązku