Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niezrażony.
Potrzebowałemchwili,abyzawrócićmknącewmoichmyślach
niewybredneriposty.Bemolwyczułmojezdenerwowanieiusiadł
woczekiwaniunakomendę.
–Anibyczemupowinienempanawpuścić?–ObecnośćBemola
czyniłamojesłowadobitniejszymi,niżnatozasługiwały.
Mężczyznaspojrzałnapsa,potemnamnie.
Patrzyłmiprostowoczy,awjegospojrzeniuniebyło
niepewności.
–Zależyminarozmowiezpanem–powiedział,jakbytomiało
wyjaśnićwszystkoijakbywszystkobyłomożliwe.–Czymogęwejść?
–Pańskitupetzaczynaocieraćsięobezczelność
–odpowiedziałem.
Czułem,jakwalcząwemnienarastającaciekawość,irytacjainie
dokońcauświadomionaobawa.
–Nieznampanainiesądzę,abymchciałpoznać.
Odwróciłemsięnapięcie,zzamoichplecówdobiegłgłos:
–Alejapanaznam...
Wjegogłosieniebyłojużtejpewności,zjakądopraszałsię
wpuszczeniazapłot.Byłaraczejprośba,jakbybłaganieojałmużnę.
Całascenaobracałasięwkiepskągroteskębezpomysłunapointę.
–Doprawdy?
–Tak.
–Skąd,jeślimożnawiedzieć?Bojawidzępanapierwszyraz
wżyciu.
–Jawidzępanaztakbliskateżpierwszyrazwżyciu.–Głos
mężczyznyodzyskiwałskłonnośćdoimpertynencji.–Aletonie
przeszkadzamiznaćpanadość...
–Jeślinieprzestaniepanmówićzagadkami–przerwałem
muzwyraźnąprzyjemnością–toniemapancoliczyć
nawyrozumiałość.Bemol!