Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
menażkę,kociwszy.Tymrazemtamtenmiałnaimię
Henryk,byłprzysadzisty,miałszerokie,płaskiekości
policzkowe,grubewargi,czołoniskie,zarośnięte
ciemnymiwełnistymiwłosami.Kruszyłwdłoniachsuchy
liśćuriuku,ro​biłtodługo,skru​pu​lat​nie.
Niemaszka​wałkapa​pieru?spy​tał.
Nie.
Wy​rwijzno​tesu.
Bo​żeknieod​po​wie​dział.
Wyrwijznotesupowtórzyłtamten.Wyrwij
teswojeprze​klętegry​zmoły.Pa​lićmisięchce.
Bogdanzajrzałdonotesu.„4IV1942.Jangi-Jul.
Komendantplacupor.Worotyńskikazałnamiśćprecz.
Groził,żeprzepędzikarabinem.Wrestauracjimilicjant
ijakaśtęgakobietajedlibliny.Przyglądałemsiępsim
wzrokiem.Onaniezauważyła,onodwróciłsięplecami.
Potemonniewytrzymałioderwałdlamniekawałek
blina”.Bog​danscho​wałno​tesdokie​szeni.
Niewy​rwępo​wie​dział.
Dla​czego?
Botoważne.
Ważne!Henrykzarechotał.Tywieszcoważne...
Nie​szczę​ścieztobą.
Zerwałsięzziemi,żwawowydostałsięnanasyp
biegnącywzdłużrzeki.ZastąpiłdrogęUzbekowi,który
tamtędyprzechodził.Byłtostarzecwbiałejczałmie
nagłowie,wchałacieprzewiązanymszarfą,jegobose
stopypokrytebyłyzaschłymbłotem.Kiwnąwszygłową,
zdjąłzramieniaszerokiżelaznykietmeńipogrzebał
wszarfie.OderwałdlaHenrykakawałekgazety,
wykrzesałogień.Obajprzycisnęlipotemdłonie
zszacunkiemdopiersi.Henryk,zaciągnąwszysię
dy​mem,po​wlókłsięwdółrzekiiusiadłobokBog​dana.