Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Cozabzdury–ponownienieodpowiedziała.
Niezamierzałamtakłatwodaćzawygraną.Bzdury–tosłowo,
któreucinałowszelkiedyskusjewnaszymdomu.Nietymrazem.
–Toniebzdury,przecieżmożecisięcośstać.Samamówiłaś,
żejakaśtwojakoleżankawpadłapodsamochód.Wracałazpracy
iwpadłapodsamochód.
–Mojakoleżanka,nieja.Bógniepozwoli,żebymumarła,zanim
będzieszpełnoletnia.Niezabiorącimieszkania.
Nieotomichodziło.Niechcętegomieszkania.
–Ajeślitak,czypójdędodomudzieckajaktata?
Odwróciłasięgwałtownie.Miałacośtakiegowewzroku,żesię
przeraziłam.
–Tobyłocoinnego.Iniemówonim.
–Dlaczego?–Odłożyłamodkurzacznabok.–Dlaczegoniemogę
onimwspominać?!Czemuniemamyanijednegojegozdjęcia?!
Czemuonimzapomniałaś?!
Terazpewniejamiałamwoczachcośstrasznego,bojejtwarz
złagodniała.
–Nieumrę,Lilu–zapewniłamniespokojnie.–Wiemto.
Pośmiercibabciposzłamdowróżkiionamipowiedziała,żebędę
długożyła.
Itowszystko.Wróżkajejpowiedziała,żenieumrze.Mogłam
spokojniewrócićdoodkurzaniapokoi.Onawróciładopółek.
Milczałam,wpatrującsięwniąintensywnie.Nieodwróciłasięjuż.
Dotrzymałateżsłowa.Umarławdzieńmoichtrzydziestychurodzin
narakanarządówrodnych.
***
Miałamprawieszesnaścielat,kiedymamapowiedziałami,
żewynajmiemypokójstudentce.