Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
akceptuję,comniezłościiodczegochciałabymuciec,alewkońcu
mówię:acotam,wytrzymam,niewartosięrzucaćzmotykąnasłońce,
takwidoczniemusibyć.
Zastanawiałamsię,któreimiębydomniepasowało?Byłoby
zgodnezemną,toznaczyztym,cojasamaosobiewiemimyślę,ale
żadnegonieznajduję,bomyślęosobierazdobrze,arazniedobrze,
więcmusiałabymzmieniaćimiona,zależnieodsamopoczucia.
Tosamomamzbutami;nasklepowejpółcenibyładne,niektóre
naweteleganckieiszykowne,alekiedyjewkładamirobięparę
kroków,odrazusięwykrzywiająitracącałąurodę.Dlategonielubię
kupowaćnowychbutów,cojestdziwneiniekobiece,aletakich
niekobiecychcechizachowańjestwemniebardzodużo,aponieważ
wwiększościichnielubię,możnapowiedzieć,żeniemamsympatii
dosamejsiebie.Nigdyniemiałam,azwiekiemjestcorazgorzej.
Nawetmyślęosobie:starakrowaalboniedołęga,albogłupota,albo
jeszczeinaczej,alezawszeniemiłoinieprzyjaźnie…
Możedlatego,żenielubiłamsiebie,chciałam,żebylubilimnie
inni.Bardzosięotostarałam.Cudzeoczybyłyjaklusterka,wktórych
sięodbijałam,robiłamminy,prostowałamsię,wyginałam,oczywiście
dopókimogłamsięwyginać,boterazpopierwszejużniemogę,apo
drugiejestmitoobojętne.No,prawie…
Długoniemogłampojąć,cojestmoimnajwiększymkłopotem,
wreszciedotarłodomnie,żenajmocniejdokuczami,żenie
stanowięcałości.
Wszystkowemniebyłoosobne:ręcerobiłycoś,czegonie
planowałainiekontrolowałagłowa,jeszczegorzejbyłoznogami,
dlategociąglesiępotykałamiprzewracałam,ścierająckolana.Moja
mamaZosianieraznazwałamnie„niedojdą”,alenieprzezzłość,tylko
przeztroskę,dlategoniemamdoniejżalu,choćtoonawmówiłami,
żewszyscynamniepatrząioceniają,jakwyglądam,chodzę,mówię,