Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Gdybyłjużnatyleduży,abywychodzićnaspacerzopiekunką,
ciągnącmaływózeczek,ubranywbiałąszkockąspódniczkęiduży
białykapeluszzsuniętynatyłkędzierzawejjasnejgłówki,byłtak
ładny,silnyirumiany,żezwracałpowszechnąuwagę.Popowrocie
dodomuopiekunkaopowiadałajegomamie,jaktodamy
zatrzymywałysięwpowozach,abynaniegopopatrzeć,ijakcieszyły
się,gdyrozmawiałznimiwswójradosny,dziecięcysposób,jakktoś
znanyodzawsze.Tym,conajbardziejwnimurzekało,byłaowa
radosna,nieustraszona,niezwykłazdolnośćzawieraniaprzyjaźni
zludźmi.Myślę,żebrałasięonastąd,chłopiecmiałbardzoufną
naturęidobreserduszko,którebyłoprzychylnewszystkimipragnęło,
abykażdemubyłorówniedobrze,jakjemusamemu.Tosprawiało,
żechłopieczłatwościąodczytywałnastrojeotaczającychgoosób.Być
możezdolnośćwzmocniłorównieżczęsteprzebywaniezrodzicami,
którzyzawszebylikochający,uprzejmi,czuliitaktowni.Nigdynie
zdarzyłosię,żebychłopiecusłyszałwdomunieżyczliweczy
nieuprzejmesłowo,zawszebyłkochany,obsypywanypieszczotami
itraktowanyzczułością.Dlategoteżjegodziecięcaduszapełnabyła
dobrociiniewinnych,ciepłychuczuć.Słyszał,jakdomamyzwracano
siępięknymi,pełnymimiłościsłowamiidlategosamichużywał,kiedy
doniejmówił.Widział,żetataopiekujesięniąibardzosięonią
troszczy,onsamwięcrównieżnauczyłsięoniądbać.
Kiedyzatemdowiedziałsię,żetatajużnigdyniewróciizobaczył,
jaksmutnajestmama,dojegodobregoserduszkastopniowozakradła
sięmyśl,żemusizrobićcowjegomocy,abyrozweselić.Byłtylko
małymdzieckiem,alemyśltatowarzyszyłamu,ilekroćwspinałsięjej
nakolana,całowałikładłswojąkędzierzawągłówkęnajej
ramieniu,kiedyprzynosiłjejzabawkiiksiążkizobrazkamialbokiedy
zwijałsięspokojnieujejboku,gdyleżałanakanapie.Byłzamały,
abywymyślićcośinnego,więcrobiłto,copotrafiłistanowiłdlamatki
większąpociechę,niżbyłwstaniepojąć.