Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
okiemnaimięTommy’ego,naprzeciwkoswegoizastanawiającsię,
coteżmożebyćzapisanepodnim.PaniBhaerdostrzegłajego
spojrzenieipowiedziała,przekładającstronę:
–Pokazujętezapisytylkotym,którychdotyczą.Nazywam
toksięgąsumienia.Itylkotyijabędziemywiedzieli,cojestnapisane
podtwoimimieniem.Czybędzieszdumny,czyzawstydzony,czytając
tozatydzieńwniedzielę,zależytylkoodciebie.Mniewydajesię,
żebędzietodobryraport,japrzynajmniejzrobięwszystko,żebyś
poczułsiędobrzewnowymmiejscu,jeślitylkobędzieszprzestrzegał
kilkuzasad,żyłwzgodziezchłopcamiiuczyłsię.
–Postaramsię,proszępani.–TwarzyczkaNataażpoczerwieniała
zchęci,byuczynićpaniąBhaer„zadowolonąidumną”,anie„smutną
izawiedzioną”.
–Tomusibyćniełatwepisaćtakdużo–dodał,kiedyzamknęła
księgęipoklepałagozachęcającoporamieniu.
–Niedlamnie,botaknaprawdęniewiem,colubiębardziej:
pisanieczychłopców–roześmiałasięnawidokzdziwionejminyNata.
–Tak,wiem,żewieleosóbuważa,żechłopcytosamkłopot,ale
todlatego,żeichwcalenierozumieją.Jarozumiem.Iniespotkałam
jeszczechłopca,któregoniepoznałabymgruntownie,kiedyjuż
odnalazłamnajczulszemiejscewjegosercu.NaBoga,wogólenie
dałabymradybeztejmojejtrzódki,tychhałaśliwych,niegrzecznych
chłopców.Czymogę,mójTeddy–ipaniBhaerprzytuliłamałego
łobuzawsamąporę,byuratowaćdużykałamarzmającytrafićdojego
kieszeni.
Nat,którynigdywżyciuczegośtakiegoniesłyszał,niepotrafił
powiedzieć,czymatkaBhaerjestniecozwariowana,czyraczejjest
najcudowniejsząosobą,jakąkiedykolwiekspotkał.Raczejskłaniałsię
kutejdrugiejopcji,mimojejdziwnychzachowań,jaknaprzykład
nakładaniekomuśjedzenianatalerz,zanimjeszczezdążyłpoprosić,
śmianiasięgłośnozjegodowcipów,pociąganiagodelikatniezaucho