Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
2.J.BłońskidoC.Miłosza
DrogiCzesławie,
Śpieszęprzedewszystkimpowinszować
Ciamerykańskichsukcesów1,októrychgłośno
tuwParyżuiktóre–przyznaję–wniejakisposóbmnie
zmartwiły,ponieważbardzoliczyłemnato,żebędziemy
siętumogliwidywać…aterazpewniezostaniesznadługo
wKalifornii.Niemiejmizazłetychegoistycznychżalów.
Cozemną?JestemodparumiesięcywParyżu;
wyjeżdżamniedługodoPolski,nawakacje,poto,
bytupowrócićwewrześniu,jużzrodziną2;niewiem,czy
doszłodoCiebie,żeuzyskałem–powielukonferencjach
ikontrkonferencjach,zaleceniachidonosach–miejsce
lektoranaparyskimuniwersytecie.Asystujęwięc
Bourrilly’emu3,któregoznaszpewnie,staramsięnauczyć
gramatyki,samnajpierw,żebyinnymbyłztegojaki
pożytek.Jakośtoidzie,dośćkoślawo,aleniewinnie.
Pozatymoddycham;mnieprzynajmniejParyżdotego
służy,jakożeojczyznanadwyrazmęczącaipoparu
miesiącachogarnia(mnie)rodzajogłupiałego
zniechęcenia,wktórymnajprzyjemniejszyjestmoment
usypiania.AndrzejKijowski4opowiadałminiedawno,jak
pokilkujużtygodniachParyża(byłtuprawierokdzięki
automobilomForda)5powróciłdowłasnychspraw,
odpadłoodeńwszystko,cobyłoobowiązkiem,obyczajem,
serwilizmem,konwencją,słowem–Warszawą;przywilej
cudzoziemcazawszeiwkażdymkraju,aledonasodnosi
siętojeszczesilniej.Więccośpodobnegozemną–tyle
żewpadasięwnowetarapaty.Tymrazemjednakwłasne,
co,jeżelinielepiejaniwygodniej,toprzynajmniej
moralniej(chybatak?)[.]Dopieroterazwidzęwyraźnie,
jakmy,tuprzyjeżdżający,jesteśmypobandażowani
wobce(tzn.nauczone,nieosobiścieprzeżyte)sprawy,
naprawdęhermetyczniezagarnięciprzeznacisk
narzuconejodpowiedzialności;cojestchyba
przeciwieństwemprawdziwej.StądrolaGombrowicza
–onjestwymarzonymprzeciwnymbiegunemdlajakże
wielunaszychkolegów.Zresztą,wkwestiitego
„obandażowania”:domyślałemsiętegonaprzykład