Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
SZU-HAI
Deszczustał,jakspadł–znagła.Gwałtownyiciepły,
niegrałjednakwsmugachkoloramitęczyipyłku
kwiatowego,niebyłtymrazemdeszczembarwnymjak
inneulewyczerwcowewMandżurii.
Wiatrdmącyzzagór,odMorzaŻółtego,niósłchmury
zwałamiciężkimi,niedoprzebłysku.Słońceznikłobez
żadnegoznakunadzachodniąsopką,nurtuMutanciangu
nierozelśniłksiężycinoc,zapadającazwolnawpół
cienie,półszmeryleśne,zeszłanatajgęniewiadomo
kiedy,niebardzonawetinnaniżdzień.
Wysoko,koronamidrzew,skołtunionąpowierzchnią
knieichodziłwiatr,niesięgającdna.Dno,mroczneiza
dnia,sczerniałenaczarnośćzupełną,otchłanną,było
niewzruszone.Wpowietrzuparnym,durzącymkonwalią,
czeremchą,różanecznikiem,wszystkiezapachy,zdasię,
tężałyistałyjakmgła.
Choćdeszczdawnoustał,kroplespadające
zwierzchołkówwtęotchłań,namchy,napaprocieopite,
nagrzęzłe,wciążdrążyłyciszęzewsządistale
jednostajnym,drobniutkimplaskaniem.
Przeztenszmergłuchyiciągły,nieprzenikniony,
zlewającysięwciszępozornąjakpopluskfal,jakmuch
brzęczenie–tylkotygrysmógłsłyszeć.
Isłuchał,rozeznającobok,wchaszczach
różanecznych,ledwouchwytneżyweszelesty.
Wtakąnocślepątylkotygrysmógłwidzieć.
Iwidziałwychylonązzarośligłowękozła.
Rogaczchrupałwskupieniuswójprzysmak,ogryzając
skrupulatniekrzewyzlepkichpąków,zkwiatów
aksamitnierozkwitłychlubymipłatkami...Aleoto
wróżany,cierpko-słodkizapachwdarłosięcoś
nieczystego.Targnąłmordąirażonyprostowrozwarte