Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział1
Derbachwracałpociągiem.Niedostałjużmiejscawsamolocieijegosamopoczucie
byłonietęgie.Miałprzedsobąkilkadziesiątgodzinjazdy,conienależałodoprzyjemnościi
czegonieznosił.Wdośćczęstychpodróżachposługiwałsięwyłączniesamolotami,w
wyjątkowychprzypadkachwłasnymautem,nigdykolejąterazjednakniemiałwyjścia.
Leżącnadolnymposłaniusypialnegowagonupierwszejklasyzirytacjąprzysłuchiwał
siępochrapywaniusąsiadazry.Potemzacząłdrzemać,wpółśniezdawałomusię,żejest
jeszczezWandąiKryśkiemwZłotychPiaskach.Mielinatetrzywspólnednipokójwhotelu
nDiana”,przeznaczonywzasadziedlaSzwedówczyHolendrów,alektośtamzichwycieczki
nieprzyjechałiuprzejmiBułgarzyzgodzilisięnapolskidodatek.OstatniegodniaDerbach
przeniósłżonęisynkadozamówionejuprzedniokwateryprywatnej;byłatańszainawet
przyjemniejsza.NadłuższypobytnDiana”okazałasięhałaśliwa,zwłaszczazewzględuna
bliskiesąsiedztwoDiabelskiegoMłyna,czyjaktamtenlokalsięnazywał.
Terazwięczaczęłomusięzdawać,żejestjeszczewhotelu,żejedząśniadaniewbarze
obokhallu,Wandacośmuwyjaśnia,przedkłada,mrużącswojeładne,trochękrótkowzroczne
oczy,aonwżadensposóbniemożezrozumieć,ocojejchodzi.Ocknąłsię,kiedydodrzwi
zastukalirumuńscycelnicy,apóźniejjużniemógłzasnąćipodróżdłużyłasięnieznośnie.
WWarszawiewpadłodrazuwwirzajęćfabrycznych.Obajdyrektorzynaczelnyi
technicznybylinaurlopie,więccałarobotaiodpowiedzialnośćzwaliłysięnatego
trzeciego,administracyjno-handlowego,zwanegoprzezpersonelwskrócieDA,aprzez
spoufalonąsekretarkę:Kaziu.
PierwszytydzieńpopowrociezBułgariiupłynąłmunapracyiniebyłoczasuna
rozrywkę.Późnymwieczoremmiałjeszczetylkoochotęnakąpiel,filiżankęherbatyiczym
prędzejgnałdołóżka,zasypiająckamiennymsnemutrudzonegoczłowieka.Potygodniu
wróciłgłównyinżynierinatłokzajęćrozluźniłsiętrochę.Ministerichresortuiwiększość
bardzolicznychwiceministrówbawiłajeszczenaurlopach,małoktourządzałnarady,można
więcbyłoodetchnąćiznowuzauważaćświatdookoła.
WsobotniepopołudnieDerbach,zniecierpliwionyjedzeniemtego,cosamsobiew
domupitrasił,postanowiłwreszciezjeśćpoludzkuiwybrałsiędobarunEuropejskiej”.
Wiedział,żespotkatamparuznajomych,barbyłwstolicypunktemzbornymsmakoszy,
łakomczuchów,znawcówdobrejkuchni,rzadkitegorodzajuprzybytekpośródjałowej
warszawskiejgastronomii.
Przystolikachniebyłomiejsca,usadowiłsięwięcnawysokimstołkubarowym,
przejrzałzsatysfakcjąmenu.Wybrałjajkomolet,barszczzpasztecikiem,zamyśliłsięnad
pieczystym,zdecydowałnakaczkę,choćprzeczuwał,żeniebędziezniejpożytku.Potem
dopierorozejrzałsięposąsiadach.Obokniegołysypanwskupionymmilczeniuzajadał
pieczarkiwkokilceinieraczyłnawetrzucićokiemnaprzybysza.AleDerbach,odkądminęła
mupięćdziesiątka,doceniałtodelektowaniesiępotrawami.
Spojrzałwlewo.Pierwszystołekniebyłzajęty,nanastępnymsiedziaładziewczynaz
rozrzuconymiswobodniewłosami.Piłakawęnaprzemianzsokiemzczarnejporzeczki.
Patrzyłaprzedsiebie,zamyślona,nieobecna,jakbydalekaodtego,cosiędokołaniejdzieje.
Miałaładnewłosy,regularnyprofil,matową,opalonącerę,anasobiekolorowąbluzę,
nałożonąnaczarne,jedwabnespodnie,nanogachmodnewtymrokujaponki.
nŁadnababka”pomyślałizająłsiębarszczem.Zaspokoiwszypierwszygłód
dostrzegł,żewyciągnęłazpaczkipapierosaiszukazapałek,więcuprzejmiepodsunąłjej
zapalniczkę.Odwróciłakuniemugłowę,oczymiałapodłużne,umiejętniezrobione,koloru
ciemnegopiwa.Uśmiechnęłasię,wtedywydałamusięśliczna.
Thankspowiedziałacicho.
2