Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niezauważyłkalekiiwpadłprostonaniego.
—Jakchodzisz?Niemaszoczu!—wykrzyknąłślepiec.
—Gdybymwidział,toczyżbymciebiepotrącił—usprawiedliwiałsię
rzemieślnik.
—Chybaniewmówiszmi,żeitystraciłeśwzrok?—zaciekawiłsięślepiec.
—Możnatoitakokreślić—udzieliłwymijającejodpowiedzi.
—Skądwracasz?—dopytywałsiędalejślepiec.
—Byłemwsąsiednimmieście—odpowiedział.
—Pozwól,żechociażdotknętwegorękodzieła—poprosiłślepiec.
Tkaczpodsunąłmuzwójmateriału.Gdytylkoznalazłsięwrękachślepca,
kalekarzuciłsięwgęstątrawęitylegobyłowidać.Rzemieślnikznieruchomiał
zwrażenia,aochłonąwszynieco,zawołał:
—Hejtytam,oddawajmimojątkaninę!
Aleślepiecmilczałjakzaklętyitylkoskuliłsięwbujnejtrawie.Tkaczjeszcze
kilkarazywołałozwrottkaniny,awkońcurzekłnibysamdosiebie:
—Cojanajlepszegozrobiłem?Jestemślepcem,amimotozaufałemobcemu
idałemmudorąkdrogocennyzwój.
Copowiedziawszyzboczyłześcieżki,ułamałpokaźnągałąźizacząłniąmłócić
trawęwołając:
—Jakjaterazodzyskamswątkaninę?Gdziejąznajdę?
Stopniowozbliżyłsiędomiejsca,wktórymukrywałsięślepiec
izdzieliłgomocnokijem.Ślepiecodsunąłsięnakilkakrokówiponowniezaszył
sięwtrawie.
—Cojaterazzrobię?—udawałrozpaczrzemieślnik.—Żeteżmusiałomisię
toprzytrafić!
Lamentująctakinarzekającdotarłdoślepcaiznowuzdzieliłgokijem.
—Ogdybymspotkałjakiegośdobregoczłowieka,któryzechciałbymipomóc
wschwytaniuzłodzieja!—zawołałrzemieślnikizdzieliłślepcaporaztrzeci.Tego
byłojużdlazłodziejazawiele.
—Robiszzemniegłupca!—wykrzyknąłoburzony
.—Całyczasmniewidzisz.
Zadającrazychybanieźlesiębawisz.Nopowiedz!
—Gdybymwidział,toczyżwpadłbymnaślepca—udawałgłupcarzemieślnik.
—Zabierajtęswojątkaninę—jeszczebardziejrozsierdziłsięślepiecirzucił
belęnaziemię.—Przechytrzyłeśmnie,spryciarzu!
Tkaczpodniósłporzuconyzwójiruszyłwdalsządrogę.
Podróżnyiskąpiec
Żyłrazczłowiek,którysłynąłwokolicyzeskąpstwa.Byłtakwielkimsknerą,
żezczasemopuściłrodzinnąwioskęizamieszkałwbuszu,abyjużżaden
podróżnyniemógłzawitaćdojegodomostwa,poprosićgoogościnę,czyteż
spróbowaćjego
tuwoo.
Wszyscydobrzewiedzieli,żenieużyczynikomunawet
najdrobniejszejrzeczy
.Nawetwłasnejżoniewydzielałgarściamiproso,kiedy
zabierałasiędogotowania.
Wszyscynaśmiewalisięzeskąpcaiopowiadalionimprzeróżnehistoryjki.
Wieśćonimdotarładopewnegopodróżnika,którypodjąłsiętrudnegozadania:
—Dzisiajmuszęskosztować
tuwoo
tegoskąpca.
Wypowiedziawszytesłowa,udałsiędoskneryiprzekroczyłpróg
jegodomostwawmomencie,kiedyżonazapytywałamęża: