Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Draśniętym.
–Gdzie?
–Wczoło.
Paryżaninzacisnąłpieściinieodpowiedziałanisłowa.Otorezultat
jegolekcyifechtunku!
Wtensposóbminęłydwieczytrzyminutypotematakzacząłsię
nanowo,aletymrazemrozważniesystematycznie.
Napadającyszlidwiemaliniamiistaralisięomijaćprzeszkody.
–Nadeszłachwila,żebysiębićsilnieipewnie!–rzekłpółgłosem
Lagarder.–Przedewszystkiemzajmijsiętylkosobą,książę,
jaosłaniamdziecko.
Zbirowieotaczaliichkręgiemciemnymwmilczeniu.
Wysunęłosiędziesięćszpad.
–Jestem!zakrzyknąłLagarderirazjeszczerzuciłsięnaprzód.
Matadorwydałprzeraźliwyokrzykipadłnaciaładwóchzbirów,
którzyleżeli,jakbypiorunemrażeni.Zbójcycofnęlisię,aletylko
nalulkakroków.Ci,którzyprzybywaliztyłu,krzyczeliciągle:
–NaNeversa!NaNeversa!
ANeversodpowiadał,zapalającsięwboju.
–Jestem,moitowarzysze!Otowieściomnie:Jeszcze!Jeszcze!
Izakażdymrazemostrzejegowysuwałosięmokreiczerwone.
Ach!Bylitonieustraszeniszermierze.
–Todlaciebie,panieSaldani!–wołałParyżanin.–Otocios,
któregocięuczyłemwSegarbe!TodlaciebieFaenza!Ależzbliżcie
się,abywasdosięgnąć,trzebabymiećmilowehalabardy!
Wymierzalipchnięcia,cięli!
Zgórskichbandytów,którychwypchniętonaprzód,niebyłojużani
jednego.
Ktośstałzaokiennicamimałegookienka,aleniebyłatojużAurora
Kajlus.
Dwieczarnepostaciezkrwiązastygłąwżyłach,zzimnympotem
naczolesłuchałystamtądodgłosówbitwy.
Byłtop.Pejrolijegozwierzchnik.
–Nędznicy–mówiłnieznajomy–niedosyćjestichdziesięciu
najednego!Czyżtrzebaabymjasięwtowmieszał?
–Strzeżciesię,panie!...
–Niebezpieczeństwowtem,gdychociażjedenzostanieprzyżyciu!
–odpowiedziałnieznajomy.
Azzewnątrzdochodziłciąglekrzyk:
–Jestem!Jestem!