Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ubranenaczarnomatki.Stojądomnieplecami,
obejmowaneprzezszareoficerskieramiona.Obraz
nieruchomy:drobnastaruszka,najejplecachdwie
umundurowaneręce,zdwiemadzikozaciśniętymi
dłońmi.Musitobyćdługi,bardzodługipocałunek.Nie
widzęnawetichgłów,tylkotenuściskpełenmiłości,długi
synowskiuścisk.Długobędęmiałprzedoczymaten
obraz.
Jakaśfalaprzebiegaprzezemnie.Zakrywa,oblewa
calemojeciałoniewypowiedzianymuczuciem.Zycie
oficerawęgierskiegotoskromne,uczciwe,spokojne
życie,tożycieniemalurzędnicze,obecnie,potylulatach
naglepostawionezostałowobecnajważniejszejsprawy
ludzkiej:wobecproblemużyciaiśmierci...
Ostrysygnałtrąbkiuderzanadnaszymigłowami
odstronylokomotywy.Totrębaczpułkowyodgrywa
wsiadanego.Każdyjestnaswoimmiejscu.Jeszczekrótki
uściskdłoniioficerowiewskakujądoswoichwagonów.
Lokomotywagwiżdżeprzeciągle,pociągrusza.Ten
ogromnyfortepianterazjużgrazcałąsiłą.Stoimy
wmiejscu.Agdyskładtoczysiępowoliprzednami,
słyszymy,żezałogakażdegowagonuśpiewainną
piosenkę.Wymachująrękamiiczapkami.Jeden
zwagonówprzesuwasięprzednamizgrzmiącympod
niebiosaśpiewemwłaśniesąprzysłowach:„...dla
Serbów,bandytów...”,znastępnegowinnymrytmie
huczykunam:„...panieplutonowy...”.Dwawagony
śpiewająwspólnie:„...pozostałowdomutylkoparu
połamańców...”
Wagonyprzesuwająsięprzednamicorazszybciej.
Wszyscy,bezwyjątkuśpiewają,pierwsigrzmiąjuż
zdaleka,zzadworca,aprzynajmniejdrugietyleryczy
jeszczeodkońca.Kołaterazjużdudnią,pociągpędzi.
Właśnieprzemykakołonaskoniecskładu,dwiekuchnie
polowe.Kucharzepilniemieszająwkotłachdrewnianymi