Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
każdy,ktopamiętatamtelata,wie,cotooznaczało).Nierazusypiałem
nasekundę.Czołemdotykałemblatu,którybyłwilgotnyipachniał
piwem.Poprzebudzeniustwierdzałem,żeMnieprzestałmówić.
Mówił.
Mówił.
Mówił.
Trwałotownieskończoność.
Cobyłootyledziwne,żeznaturybyłintrowertykiem.
Proponowałem,aby,zamiastgadać,wypił.Coczynił,nie
przerywającwywodu.
Wtedy,nadranem,kiedybredziliśmywgorączce,ceraMzapalała
sięodrobinączerwonegopigmentu.Wpozostałychsytuacjach
pozostawałbiałyjakściana.
Byliśmyprzyjaciółmi.
Następnegodnia,potakimwieczorku,czułemsięznakomicie.
Pozbywającsięzorganizmutrucizny,doznawałemwielu
transcendentnychprzeżyć.Przeczuwałemistnienieabsolutu.
Zwracałemsiębezpośredniodomuszliklozetowej,aodpowiadało
miechozzaświatów.MożedlategoAnglicynazywajątenmoment
rozmowązBogiem.Wramachpokutywybierałemsięnauczelnie,
gdzieinformowanomnie,mójprzypadekbyłporuszanynaradzie
wydziału.Alepostanowionodaćmijeszczejednąszansę.
Dorabiałemwjednymbiurze,którezczasemtakmiobrzydło,
żemiałemochotęwyskoczyćprzezokno.Rano,nadźwiękbudzika,
dostawałemskurczówżołądka.Wdniuwypłatymiałemwrażenie,
żeżyjęwTrzecimŚwiecie.Żebynieoszaleć,niewypełniałemswoich
obowiązków.Prowadziłemakcjęsabotażowąiczytałempodbiurkiem,
zamiastwypisywaćformularze.Czasemodbierałemtelefon,ale
bardziejznudówniżzpoczuciaobowiązku.Nigdynieudzielałem
żadnychinformacjianinieprzejmowałemsięgroźbami,którepod
moimadresemformułowano.Częstozamykałemsięodśrodka
iudawałem,żemnieniema.Moglisobiewalićitaknieotwierałem.
Klienciżalilisięszefowi,pomstując,żetoniePRL.Alemarnietrafili,