Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Łabędzienielubiąmarcepana!–zawołałFredniezbytgrzecznie.
–Aojciecchrzestnynapewnonieumiałbyzrobićcałegoogrodu!
Właściwieniewielkąmamypociechęzjegozabawek,bozaraznam
jeodbierają.Wolęjużtezabawki,któredostajemyodtatusiaimamusi,
możemyjenazawszezatrzymaćiwolnonamznimirobić,conamsię
podoba.
Takrozmawiałydzieci,ciekawe,codostanątymrazem.Klara
skarżyłasię,żepannaGertruda–byłatodużalalka–bardzosię
zmieniła,żecorazczęściejupadanapodłogęitotakniezgrabnie,
żeprzeważnienieobywasiębezpodrapaniatwarzy,niemówiącjuż
otym,żebrudzisukienkę;cogorsza,niepomagająnajsurowszekary!
Fredznowutwierdził,żewjegostajnibrakdzielnegokasztana
iżewogólewwojskujegozupełnieniemakonnicy–atatuśprzecież
doskonalewieotym.
Dzieciwiedziały,żerodzicenakupilidlanichmnóstwo
podarunkówiterazustawiająjewsalonie,imzaśniepozostajenic
innego,jakgrzecznieispokojnieoczekiwaćtego,coimwdarze
przypadnie.
MałaKlarazamyśliłasię,aleFredmruczałdosiebie:
–Chciałbymjednakdostaćkasztankaihuzarów!