Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Tak,wiem.Widzisz…–ojcieczawiesiłnachwilęgłos,
jakbyszukałodpowiednichsłów–nietylkonaszarodzina
choruje.Pszczelateż.Wulujestpasożytizdążyłpoczynić
pewnespustoszenia.
Pasożyt?Toteżzupełniejakwnaszejrodzinie,prawda?–ma
ochotęzapytać,alemilczy.
–Nosemoza,chorobasporowcowa.Próbujęwłaśniecośza-
radzić.Powinienembyłzająćsiętymkilkadnitemu,jaktylko
zauważyłembłotnistykałnaścianachula,alezapomniałem.
Terazsytuacjajesttrudniejszadoopanowania,aleniebezna-
dziejna.
Możeniejestjednaktakniezniszczalny,jaksięwydaje?Za-
pomniałochorychpszczołach,coprawdajedynienakilka
dni,podczasgdyjaokotachnacałedwatygodnie,alejednak,
pomyślałazbólem.
–
Noalecotubędziemygadaćopszczołach,kiedytrzeba
onas.Chodźdodomu.Zajmęsięnimipóźniej–powiedział
wkońcuojciec,chowającdokieszenispodniciemnobrunatną
fiolkę.
Patrzącnawydęteodwłokizakażonychpszczół,przypomnia-
łasobiekotyzaltanyiichmarnylos.Stratywludziach,straty
wzwierzętach…Niechtosięwreszcieskończy,pomyślała.
–Nie,tato,zróbtoteraz.Pomóżim,przecieżpoczekam.Bę-
dęasystować.
Wyciągającnapowrótfiolkęzkieszenispodni,powiedział
doniejzaskakującorzeczowymtonem:
–Odmierzmitegoczterdzieścikropeldotejplastikowej
miarki.
–Dobrze.Coto?
17