Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wszyscyuczestnicykarawanbyliznużenidługądrogą
iburzą.Leczgdyskierowałsięwstronęnamiotu,
poczułjaksakiewkaocierasięojegoskórę.LękiLatifa
zdawałysięemanowaćzpakunkuiprzenikaćgłęboko
downętrznościJakuba.Niemógłsiędoczekaćjutra,
kiedyoddasakiewkęizapomni,żecałatawymiana
zdańwogólemiałamiejsce.
*
Osłymiałyoczyosłoniętedlaochronyprzedwirującym
wpowietrzupyłem,więcnieopierałysię,gdyAlbana
wsadzanonasiodło.Mężczyznabyłtaksłaby,żeAbigail
iJakubmusielirazempomagaćmudosiąśćosła.Jakub
niepamiętał,byAlbankiedykolwiekwcześniej
potrzebowałjakiejkolwiekpomocy.Gdysobie
touświadomił,tymtrudniejbyłomusięznimrozstać.
–Jesteśpewny,żedaszradęutrzymaćsięwsiodle?
–Todobryplan–odpowiedziałAlban,lekko
kaszląc.–Imiałeśracjęnalegając,bymzostał
wJerozolimie.
AbigailrzuciłaJakubowiszybkiespojrzenie.Fakt,
żeAlbantotakotwarcieprzyznał,byłnaprawdę
niepokojący.
–Bądźgotowa,żebygopodtrzymać–powiedział
półgłosemJakub,gdypodsadzałAbigail,dosiadającą
drugiegoosła.Podprowadziłgo,bystanąłobokosła
Albana.
–Nicminiebędzie–powiedziałAlban.
ZarównoAlban,jakiAbigailubranibylitak,jak