Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Filiżankapodrugimespressodawnobyłapustaizimna.Lacki
osłoniłsiękolejnągazetą,alepapierwydawałsięprzezroczysty.
Siedziałnieomalodkrytynaśrodkuatrium,awchodzącydobudynku
pracownicyABCprzyglądalimusięostentacyjnie.Będzietujednak
trwał.Adapowinnabyćdzisiajwtelewizji,aonpostanowiłczekać
naniądoskutku.Pracenad
„Młynemnadziei”mająbyćprowadzonewdrugimstudiu,
cooznacza,żebędziemusiałatędyprzejść.Lackizająłstrategiczne
miejscewbarkuniedalekowejściaiczekał.Tkwiłtujużblisko
godzinę.Cojakiśczas,gdypodnosiłwzrokznadgazety,ktoś
pozdrawiałgonieuważnie.Niemógłoprzećsięwrażeniu,
żenonszalancjajestdemonstracyjna,chociażrównocześnietłumaczył
sobie,żestanowielementstylu,którysygnalizowałpozycję.Przed
chwiląnieomalnawyciągnięcierękiprzeszła,niezauważającgo,
rozbawiona,kilkuosobowagrupa.Znałichwszystkich,wcześniej
kłanialimusięzrewerencją.Czyżbystałsięprzejrzysty?
Świetnie,żecięwreszciewidzę.Borysusiadłnaprzeciw,nie
czekającnazaproszenie.Pozwolisz?mówił,niedbając
oreakcję.Toświństwo,coztobązrobili.TenZbyniu…Zawsze
wiedzieliśmy,żetokutas.Alepewniemaszjużcośnaoku?
zawiesiłgłos.
Narazieodpocznę.
Noisłusznie.Towielkiezmianywtwoimżyciu…Borys
przyjrzałmusięuważnie.Lackimilczał.Zawodowymiosobistym
kontynuował.Tozaskakujące.BowyglądaliściezAdąjak
wyjątkowodobranapara.
TyzAnkąteżtakwyglądaliściezazgrzytałLacki.
Jasne.Aletozupełnieinnasprawa.Myjesteśmydorosłymi
dziećminaszychczasówroześmiałsięBorys.Awy…byliście…