Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział1.NOWAWARSZAWA
Notogdzieidziemy?spytał.
Zdajęsięnaciebiepowiedziałemzuśmiechem.Towkońcutwoje
miasto.
Jesttakafajnaknajpka,myślę,żecisięspodoba…Alenadrugimkońcu
bulwaru.Nazywasię„Cafel!équateur”.
Chybanigdziesięnamniespieszy?Chętniesięprzejdę.
Byłotoprawdąnieuśmiechałmisięszybkipowrótdonędznegohoteli-
ku,wktórymsięzatrzymałem.Znajdowałsięwżydowskiejczęścistarego
miasta.Nawynajęciepokojuwjakimkolwieklepszymmiejscuniepozwa-
lałymiskromneśrodkizestypendium,zktóregomusiałemsięutrzymywać
wtrakciepobytunaMadagaskarze.Obskurnyprzybytekprowadzonybył
przezniejakąpaniąDemborawęstarą,nawpółszalonąMalgaszkę.Sytu-
acjiniepoprawiałajejwścibskośćito,żezdawałasiębyćprzyspawanado
recepcyjnegokrzesła.
NotopostanowionepowiedziałCezary.
Kiedypodążaliśmywdółbulwaru,popadłemwlekkierozrzewnienie,ob-
serwującimponującąarchitekturęstaregomiastaNowejWarszawy.Pięk-
nekamienicestanowiłyprzedziwnepołączeniefrancuskiegostylukolonial-
negoiwczesnegomodernizmu,zlekkąnutąsznytuartdeco.Oświetlonoje
nastrojowopunktowymireflektorami.
TowszystkozbudowałKwiatkowski,jeszczeprzedwojnąpowiedział
Cezary,kiedydostrzegłmójzachwytnadarchitekturą.Wyszłomuchyba
trochęlepiejniżGdynia,co?Zaśmiałsię.
Urokliwąatmosferępotęgowałamuzyka,zazwyczajgrananażywo,dobie-
gającazwnętrziogródkówmijanychprzeznasbarówirestauracji.Życie
towarzyskienieograniczałosięjednakdonichgrupkiimprezowiczów
zajmowałycałądługośćdrugiejstronybulwaru,otwartejnawodyOceanu
Indyjskiego.Częśćznichzeszłajeszczeniżej,naszerokieplażepokrytezło-
tympiaskiem.
Wpowietrzuunosiłsięintensywnyzapachjedzeniazlicznychulicznych
stoisk,wwiększościobsługiwanychprzeztubylczychMalgaszy.Ztego,co
widziałem,cieszyłysięwielkimzainteresowaniem.Ichlichekonstrukcje
kontrastowałyzzaparkowanymiobokluksusowymisamochodami,należą-
cymidobardziejzamożnejklienteli.
18