Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozpalałasięniechęćnietylkodoczarnoskórych,alewszelkichinnych
„elementów”,któredominującejgrupiebiałychprotestantówwydawały
się„obce”lub„nieamerykańskie”.Ofiaramijejpadalirównieżkatolicy
iŻydzioskarżaniospiskowanienacałymświecieipowodowanie
wAmerycewszelkichnieszczęść,takichjakwysokieczynsze,brakrąk
dopracynafarmach,jazz,hazard,pijaństwo,rozluźnienieobyczajów,
anawetkrótkiespódnice.Uprzedzeniastałysięwszechobecne,jak
powietrze.
Pewnegoletniegowieczoru,jednązgłównychulicLafayette
przeciągnąłnaderosobliwyorszak,którymałyJoezapamiętał
dokońcażycia.Otwieraligodwajjeźdźcy,którychkonie,całe
wbieli,zkapturaminałożonyminałby,żywoprzypominałyrumaki
bojoweśredniowiecznegorycerstwa.Znajdowalisięjeszczedaleko,
wgłębiulicy,gdytłumnachodnikachzakołysałsięniespokojnie.
Ludziewspinalisięnapalce,byjaknajmniejstracićztego
niecodziennegowidowiska.Jeźdźcycochwilaszarpalicugle,konie
zostrymrżeniempodrywałysięistawałydęba.Wystraszonedzieci
szukałyopiekirodziców,tuiówdziektóreśzapłakało.Zajeźdźcami
maszerowaładziarskosporagrupapieszych,odzianychwbiałe,długie
doziemiopończeoraztakiegosamegokoloruszpiczastekaptury
zotworaminaustaioczy.Idącynaczelepochoduwygrywałnatrąbce
jakąśwrzaskliwąmelodię.
Nagleorszakzatrzymałsięprzedgmachemsądu.Niewiadomoskąd,
jakspodziemi,wyrósłolbrzymidrewnianykrzyż.Kilkabiałych
postaciustawiłogoprzedfrontembudynku,ajednaznichprzytknęła
płonącązapałkę.Musiałbyćoblanynaftą,bowmgnieniuokastanął
wpłomieniach.Pojawiłasięwhisky,nastrójwesołościnarastałzkażdą
chwilą.Ktośzaintonowałamerykańskihymn.Chwilępóźniej
napobliskimdrzewiezawisłakukła.Umieszczonanajejplecach
tablicadobitniewykazywałasenstegosymbolu:
ThisNiggerVoted(TenMurzyngłosował)przeczytał
półgłosemktośstojącyobokJoe`go.
*
DomBarrowówbyłmałą,jednązsetektysięcylichychchat
rozsianychpoamerykańskimPołudniu.Niski,niegdyśbiały,
zgłębokimfrontowymgankiemizokiennicamipomalowanymi
niegdyśnazielono,alejużdawnościemniałymipodkolorłupkowatej
roślinnościwokoło.Nadokapemgankuosuwałysięprzegniłe
oddeszczugontyrosnącedębyniedopuszczałytamnawetodrobiny
słońca.Zimąwiatrprzenikałbeztruduprzezcienkieściany,amróz