Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jednarzeczbyłapewna,żebiałekocięniemiałowłaściwienic
ztymwszystkimwspólnego;byłotostanowczowyłącznąwiną
czarnegokociaka.Przecieżjużodkwadransabiałekociępoddawało
swójpyszczektroskliwemumyciustarejkotki(cozresztąznosiło
zniezwykłącierpliwością,jeżelisięmamyzagłębiaćwszczegóły),
najlepszywięcdowód,żebiedactwoniemogłomiećabsolutnienic
wspólnegoztymcałymwypadkiem.
Sposób,wjakikotkaDinamyłapyszczkiswoimdzieciom,był
następujący:najpierwtakiegobiedakatrzymałazauchoprzedniąłapą,
apóźniejdrugąłapąmyłamupyszczek,zresztązupełnie
nieprawidłowąmetodą,rozpoczynającodnosa.Iwłaśnieteraz,jakjuż
powiedziałem,zajętabyłamyciembiałegokociątka,któreleżało
całkiemspokojnie,usiłująctylkomruczeć,gdyżbezwątpieniaczuło,
żetewszystkiematczynewysiłkiwychodziłymutylkonadobre.
Aleczarnekocięumytezostałoowielewcześniejtegopopołudnia,
toteżteraz,gdyAlicjasiedziałaskulonawgłębokimfotelu,chwilami
mówiąccośdosiebie,achwilamidrzemiąc,kociębawiłosię